O pszczołach i krytykach, jakich mamy w sobie :-)
(scroll down for ENG ver.)
Dziś wpadam tu tylko na chwilkę malutką, pięć minutek jedynie... Tak spontanicznie, bo chciałam się podzielić tym co wczoraj udało mi się zdziałać, czyli bransoletką z pszczółkami. Ci co bardziej mnie znają wiedzą, że jestem uzależniona od bransoletek :-D ale ta jest szczególna, bo za każdym razem kiedy na nią patrzę - uśmiecham się. Bo te pszczółki są po prostu wyjątkowo sympatyczne. Poza tym pszczoły w mojej pamięci złączone są niteczką z dzieciństwem u dziadków, ogrodem, w którym można się było wspinać na drzewa owocowe i na piękne dorodne lipy. A w lipcu, w lipach wszystko bzyczało... Cudne to wspomnienia :-)
Today I come here just for a minute ... Spontaneously, because I wanted to share what I managed to make yesterday, i.e. a bracelet with bees. Those who know me btter know that I am addicted to bracelets : - D but this one is special, because every time I look at it - I smile. These bees are simply extremely nice! In addition, bees in my memory are joined with a thin thread with childhood at grandparents, with a garden in which one could climb to fruit trees and beautiful, handsome lindens. And in July, in lindens, everything was buzzing ... Wonderful memories :-)
Tę bransoletkę uznaję za taką, którą kiedyś mogłabym założyć publicznie, ale nie wszystkie są takie...
W moim pamiętniku artystki-hobbystki przyznałabym się pewnie przed sobą, że nie wszystkie rzeczy, które robię wzbudzają, najoględniej mówiąc, mój entuzjazm. Czasem zdarza się, że robię coś, co dopiero po pokazaniu światu, okazuje się być fajną rzeczą. Nie dla mnie, ale dla innych. Mimo, że ja doszukuję się potknięć, najdrobniejszych wad, inni doceniają pomysł, kolory, nowe spojrzenie. Często najmniej wyrozumiali jesteśmy sami dla siebie, sami stawiamy sobie najwięcej przeszkód i barier do pokonania.
Kiedyś coś co mi się nie podobało trafiało do kosza, dziś mam większy respekt dla gustów innych. Jesteśmy różni i podobają nam się bardzo różne rzeczy. Przyznaję, że teraz z wielką przyjemnością obserwuję jak bardzo się różnimy. Dzięki temu świat jest taki kolorowy :-)
I consider this bracelet as the one I could wear one day in public, but not all are ...
In my diary written by me - hobbyist/artist, I would probably confess that not all the things that I make arouse my enthusiasm. Sometimes I make something that only after showing it to the world turns out to be a nice. Not for me, for others. Although I am looking for stumbles, the smallest flaws, others appreciate the idea, the colors, the new look.... Often the least forgiving for ourselves are we alone., We set ourselves the most obstacles and barriers to overcome.
Once, something that I did not like was getting into trash, today I have more respect for the tastes of others. We are different and we like very different things. I have to admit I am observing with great pleasure how different we are. Thanks to this the world is so colorful :-)
Dziś wpadam tu tylko na chwilkę malutką, pięć minutek jedynie... Tak spontanicznie, bo chciałam się podzielić tym co wczoraj udało mi się zdziałać, czyli bransoletką z pszczółkami. Ci co bardziej mnie znają wiedzą, że jestem uzależniona od bransoletek :-D ale ta jest szczególna, bo za każdym razem kiedy na nią patrzę - uśmiecham się. Bo te pszczółki są po prostu wyjątkowo sympatyczne. Poza tym pszczoły w mojej pamięci złączone są niteczką z dzieciństwem u dziadków, ogrodem, w którym można się było wspinać na drzewa owocowe i na piękne dorodne lipy. A w lipcu, w lipach wszystko bzyczało... Cudne to wspomnienia :-)
Today I come here just for a minute ... Spontaneously, because I wanted to share what I managed to make yesterday, i.e. a bracelet with bees. Those who know me btter know that I am addicted to bracelets : - D but this one is special, because every time I look at it - I smile. These bees are simply extremely nice! In addition, bees in my memory are joined with a thin thread with childhood at grandparents, with a garden in which one could climb to fruit trees and beautiful, handsome lindens. And in July, in lindens, everything was buzzing ... Wonderful memories :-)
Tę bransoletkę uznaję za taką, którą kiedyś mogłabym założyć publicznie, ale nie wszystkie są takie...
W moim pamiętniku artystki-hobbystki przyznałabym się pewnie przed sobą, że nie wszystkie rzeczy, które robię wzbudzają, najoględniej mówiąc, mój entuzjazm. Czasem zdarza się, że robię coś, co dopiero po pokazaniu światu, okazuje się być fajną rzeczą. Nie dla mnie, ale dla innych. Mimo, że ja doszukuję się potknięć, najdrobniejszych wad, inni doceniają pomysł, kolory, nowe spojrzenie. Często najmniej wyrozumiali jesteśmy sami dla siebie, sami stawiamy sobie najwięcej przeszkód i barier do pokonania.
Kiedyś coś co mi się nie podobało trafiało do kosza, dziś mam większy respekt dla gustów innych. Jesteśmy różni i podobają nam się bardzo różne rzeczy. Przyznaję, że teraz z wielką przyjemnością obserwuję jak bardzo się różnimy. Dzięki temu świat jest taki kolorowy :-)
I consider this bracelet as the one I could wear one day in public, but not all are ...
In my diary written by me - hobbyist/artist, I would probably confess that not all the things that I make arouse my enthusiasm. Sometimes I make something that only after showing it to the world turns out to be a nice. Not for me, for others. Although I am looking for stumbles, the smallest flaws, others appreciate the idea, the colors, the new look.... Often the least forgiving for ourselves are we alone., We set ourselves the most obstacles and barriers to overcome.
Once, something that I did not like was getting into trash, today I have more respect for the tastes of others. We are different and we like very different things. I have to admit I am observing with great pleasure how different we are. Thanks to this the world is so colorful :-)
Komentarze
Prześlij komentarz